Wtrącać się powinno i reagować zawsze (lepiej o jeden raz za dużo niż za mało). A w opisywanej sytuacji inteligencji zabrakło tatusiowi, nie dziecku. Popatrz na opis:
- dziecko zapomina lizaka (zdarza się) – co robisz? Ja swojemu synkowi tłumaczyłam, że jak się zapomni, to jeżeli nie mamy czasu wracamy bez lizaka, a jak mam czas to wracamy i kupujemy (w końcu też czasami czegoś zapominam)
- rodzic wraca i gęga w kolejce (z użyciem gróźb – absolutnie niedopuszczalne) – czego to uczy? dla mnie uczy wyłączania dziecka na to co tam rodzic wykrzykuje (bo on/ona musi się wygadać) więc po co na to zwracać uwagi (sama tak robię, gdy trafię na gderającego jegomościa)
- dziecko wychodzi i się „wstydzi za ojca” – trudno się dziwić, bo ojciec zachował się karygodnie. Zwrócono mu uwagę, a ten zamiast się zatrzymać i zreflektować pędził dalej (w tekście mowa nawet o obelgach)
Jak z tej scenki wywnioskować, że kiedyś było lepiej bo można było dziecku nakazać – to już jest wielka tajemnica autorki. A już koncepcja rozwagi rodzącej się ze strachu – bryy… – moja babcia mówiła: „Jedni dziecko wychowują, inni hodują. Wychowywanie wymaga pracy, a hodowla kawałka sznura.” Jak widać tęsknota za prostą hodowlą nadal tkwi w narodzie.
↧
Autor: ~mi
↧